wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział 6

                                             *Perspektywa Maćka*
Obudził mnie hałas na korytarzu, było dość wcześnie, spojrzałem na
zegarek była dopiero 7;45, nie chciało mi sie wstawać z wygodnego lóżka, wiec
postanowiłem posłuchać sobie muzyki. W słuchawkach leciała ulubiona piosenka, a
po mojej głowie krążyły różne myśli, rozmyślałem nad tym co wczoraj się
wydarzyło, Spojrzałem na śpiącą Lenę, spala sobie smacznie. Wyglądała jak
anioł, dopiero teraz dostrzegłem jej piękno. Zaburczało mi w brzuchu, zrobiłem
się głodny, zwlokłem sie z łóżka i poszedłem do łazienki, szybki
prysznic i powolnym krokiem zeszedłem na dół. Stołówka o tej godzinie była
pusta, cześć naszej ekipy pewnie smacznie spala ze swoimi wybrankami
serca.
Nabrałem sobie jedzenie na śnieżno biały talerzyk i zacząłem
konsumować śniadanie. Szybko zjadłem posiłek, idąc na górę w hotelowym holu
spotkałem Piotrka który właśnie szedł na śniadanie, zamieniłem z nim kilka
słów i udałem sie do pokoju. Zastałem tam Lenę nucącą sobie pod nosem jakąś
piosenkę, wyglądała nieziemsko, miała na sobie zwiewna kwiecistą sukienkę,
włosy upięte w kok.
-Bardzo ładnie dzisiaj wyglądasz.
-Dziękuję bardzo za komplement.-Dziewczyna posłała mi promienny uśmiech. -Nie wiedziałam, że z Ciebie taki ranny ptaszek.
-Jakieś hałasy obudziły mnie na korytarzu i nie mogłem już usnąć. –Zrobiłem kwaśną minę.
-Jestem strasznie głodna, idę na śniadanie.
 -Ja już jadłem, ale życzę smacznego.- Posłałem dziewczynie uśmiech.
-Dziękuję- Powiedziała Lena i wyszła z pokoju.
Nie marnując czasu zaścieliłem swoje lóżko, włączyłem komputer i zacząłem przeglądać Internet. Po pewnym czasie do pokoju weszła uśmiechnięta od ucha do ucha Lena.
-Jest taka piękna pogoda, może wybierzemy się na spacer?- Spytała.
-Dobry pomysł, to co zbieramy się?- Chętnie przystałem na jej propozycję.
-tak tylko wezmę okulary przeciw słonecznę.
Idąc na spacer spotkaliśmy Natalie, która to udawała, że nas nie widzi. Podczas drogi do miasta rozmawialiśmy o Leny pracy i mojej pasji, którą można nazwać miłością. Szliśmy wolnym krokiem robiąc sobie pamiątkowe zdjęcia. W koncu dotarliśmy do miasta udaliśmy się do kawiarni na lody i ciastko.
-Maciek co tak naprawdę łaczyło Cię z Natalia?
-Lena nie mam ochoty o tym rozmawiać, ale wiem że była to głupia miłość i to nie miało przyszłości.
-Dobrze skoro nie chcesz o tym rozmawiać, rozumie Ciebie.
 W ciszy konsumowaliśmy naprawdę pyszne lody.
-Maciek chyba będzie padało zbierajmy się,- Powiedziała Lena przyglądając się niebu.
-Chyba masz racje to chodźmy.
Ruszyliśmy w powrotna drogę w dość szybkim tempie, już po 10 minutach byliśmy w hotelu. Zegarki pokazywały godzinę 18, trochę się zasiedzieliśmy. Nie byliśmy głodni, więc nie zeszliśmy na dół na kolacje.
-Lena co powiesz na to abyśmy obejrzeli wspólnie film?- Spytałem przeglądając jakie mam filmy na laptopie.
-Świetny pomysł, to ja się trochę odświeżę i zaraz zaczynamy seans filmowy. –Rzuciła dziewczyna udając się do łazienki.
W tym czasie na zewnątrz rozpętała się burza. Na hotelowym korytarzu pojawiali się turyści, zrobiło się głośno, gdyż chyba wszystkim burza pokrzyżowała plany.
Po kilkunastu minutach Lena wyszła z łazienki, w całym pokoju było czuć cytrynowy balsam do ciała należący do dziewczyny.
-Chyba nici z tego filmu, na polu rozpętała się nie zła burza- Powiedziałem z krzywym uśmiechem.
-Chyba tak.- Rzuciła dziewczyna z dość niewyraźną miną. – To ja chyba się położę- Moja towarzyszka po chwili leżała w łóżku owinięta kołdrą aż po sam czubek głowy.
Ja nie mając co robić zacząłem czytać książkę, po chwili ciszę przerwał dzwoniący telefon Leny.
-Nie tato wszystko ok.
-
-Nie na pewno, jestem już duża.
-
-Tak, wiem, wiem jak coś to pokój 328.
-
-Pa, też cię kocham-Powiedziała dziewczyna odkładając telefon, nie wiele rozumiałem o co chodziło trenerowi, a prywatnie jej ojcu, ale postanowiłem nie pytać.
Burza nie ustąpiła, a wręcz odwrotnie na polu rozpętało się małe piekiełko.
-Maciek- Doszedł do mnie cichy szept Leny, która to wciąż była przykryta po sam czubek głowy.
-Słucham?- Spytałem odkładając książkę i siadając na łóżku.
-Nie nic, nie ważne- Rzuciła jakby speszona.
-Nie bój się, przecież ja nie gryzę. –Rzuciłem z uśmiechem przesiadając się na jej łóżko.
-Zamknij drzwi na klucz- Rzuciła wychylając się z nad kołdry.
-Co? –Spytałem z zdziwiony.
-No bo ja się boję strasznie burzy... I jak są drzwi zamknięte i jestem pod kołdrą to mniej panikuję
-Yyy spoko- Rzuciłem wciąż będąc w szoku, a dziewczyna spłonęłam rumieńcem i znów schowała się pod kołdrą.
Nie wiedziałem jak się zachować, chciałem jej pomóc by mniej się bała, ale nie widziałem jak... Po chwili po pokoju i jak podejrzewam całym hotelu rozbrzmiewał się huk i trzask łamiącego się od uderzenia piorunu pobliskiego drzewa. Lena w tej chwili gwałtownie się poruszyła i jeszcze bardziej nakryła się kołdrą.

-Nie bój się to tylko burza- Powiedziałem ponownie siadając na jej łóżku.
-Łatwo Ci mówić...-Rzuciła dziewczyna.
-Maciek?- Spytała Lena wychylając się z pod kołdry.
-Hym?
-Przytulisz mnie?
-No pewnie.- Po chwili leżałem tuląc i głaskając Lenkę po plecach, ale to nic nie pomagało, dziewczyna wciąż była wystraszona, a to co się działo na polu nie pomagało.
-Wiesz co trochę nie wygodnie mi, może przysuniemy łóżka? W tedy będzie więcej miejsca, bo tak to cieśnimy się...
-Dobra, tylko szybko proszę- Powiedziała wstając.
Po chwili łóżka zostały z sunięte a nam od razu było wygodniej.
Po około 15 minutach burza ustąpiła, a my postanowiliśmy oglądnąć film. Padło na kiler „Chłopaki nie płaczą” mino, że widziałem to z milion razy zawsze oglądałem go z wielką chęcią.
Pod koniec filmu Lena przysnęła, a ja postanowiłem oglądnąć go do końca. Gdy film się skończył a laptop leżał na swoim miejscu postanowiłem obudzić Lenę.
-Lenka wstawaj.
-Co? Co się stało?- Spytała przecierając oczy.
- Usnęłaś.-Powiedziałem wciąż leząc.
-Przepraszam, już wstaję
-Nic się nie stało przecież!- Powiedziałem śmiejąc się.
-Maciek... Przepraszam, za tą panikę pod czas burzy i wgl...-Powiedziała, że spuszczoną głową.
-Ej ale nie masz za co!
-Ale i tak mi głupio...
-To buziak w policzek i sprawia załatwiona!- A co jak szaleć to szaleć!
-Haha- Po chwili usta dziewczyny znalazły się na moim prawym poliku, nie wiem co we mnie wstąpiło, ale gwałtownie wpiłem się w usta dziewczyny, ona na początku była zaskoczona, ale po chwili zaczęła oddawać pocałunki. Moje ręce błądziły po Leny ciele, tak samo jak jej. Po chwili nie miała ona na sobie koszulki a ja skrzętnie badałem ustami jej szyję i obojczyk, moja koszulka po chwili też wylądowała na ziemi.

                                        *Perspektywa Leny*
Nie wiem co w nas wstąpiło, na początku byłam zaskoczona, ale po chwili zaczęłam odwzajemniać pocałunki Maćka. Jego zwinne rękę właśnie pozbawiały mnie spodenek, a ja też dzielnie majstrowałam przy jego pasku. Po chwili zostaliśmy w bieliźnie, Maciek po chwili pozbył się też mojego stanika, i zajął się pieszczeniem moich piersi, a ja wciąż badałam jego umięśniony tors i plecy. Po chwili poczułam palce Maćka pod gumką moich fioletowych fig, które to zaraz podzieliły losy naszego odzienia. Ja za pomocą nóg ściągnęłam z Maćka jego bokserki, byliśmy nadzy, pogrążeni w żądzy i spragnieni swoich ciał. Maciek składał pocałunki na każdym zakamarku mojego ciała, a ja skrzętnie badałam jego smukła sylwetkę, po chwili poczułam ja we mnie wchodzi, jego ruchy były delikatne, chłopak po chwili przyspieszył tempo, w pokoju roznosiły się tylko tłumione przez usta chłopaka moje jęki. Po chwili biodra Maćka zostały lekko zarzucone w bok, ale on nie przestawał po chwili i ja poczuła go w sobie. Chłopak opad na materac ciężko dysząc. W pokoju można było usłyszeć tylko nasze wciąż intensywne oddechy. Po pewnym czasie nasze oddechy się unormowały, a my tkwiliśmy w tuleni w siebie wciąż darząc się pocałunkami.
Koło godziny 3 nad ranem usnęłam.
                                               *Perspektywa Maćka*

Lenka od jakiś 10 minut śpi, a ja jakoś nie mogę, boję się że Lena jutro będzie żałować, a może i jeszcze stwierdzi że wykorzystałem jej chwilę słabości? Z głową pełną złych myśli wreszcie usnąłem.


                                                                                                                                  
Przepraszam, że w niedziele nie było rozdziału, ale moja wena poszła się.... no tak,że ten xd
Ale na szczęście przyszła mi z pomocą Dominika! Czytelniczka tego bloga;) Tak więc połowa rozdziału jest jej a 2 połowa moja :> Bardzo,ale to bardzo chciałabym jej tu podziękować! Domi wiem,że to czytasz! Skarbię dziękuję! Gdyby nie ty nie było by tego rozdziału!! Dziękuję jeszcze raz!:*
I jak podoba się ten rozdział? :D Trochę dłuższy<taka mała rekompensata > :) Co o ni sądzicie? Jest sens pisać? 
Buziaki i mam nadzieję ,że do zobaczenia w niedzielę Lolkaa:)
Buziaki Domi!:***

8 komentarzy:

  1. No, ciekawie się zrobiło. Jestem ciekawa, co wyniknie z tej nocy, mam nadzieję, że Lenka będzie mu robić żadnych wyrzutów, a może z tej niespodziewanej nocy wyniknie coś dobrego?

    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny.
    Mam nadzieję, że Lena nie będzie tego żałować.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no. Wiedziałam że w końcu wyląduja w łóżku xD bardzo mi się podoba i mam nadzieję że żadne nie będzie żałować.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ah ten Kot :D
    Szczerze to też od razu pomyślałam : Ona tego będzie żałowała ;c
    Tylko żeby się teraz nie omijali...
    Haha i tak pewnie namieszasz :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wkradło się kilka małych błędów ;) Przeczytałam i moje brwi nie mogą już unieść się wyżej w reakcji na tą akcję przy końcu rozdziału^^ Dużo weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na początek projektu, zaczynam tworzyć listę opowiadań ze skoczkami narciarskimi w rolach głównych. Zachęcam do zapisania się:) http://skijumpinglover.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. ciekawe, ciekawe
    czekam na kolejny! ^-^
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)) oni-razem-na-zawsze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń