piątek, 25 kwietnia 2014

Hej!
Trochę mnie tu nie było... I nie będzie, kompletnie nie radzę sobie z tym blogiem!~;c 
Chciałam zawiesić/usunąć, ale po rozmowach z Dominiką zgodziłam się by ona go kontynuowała! :)
Tak więc wszystkie rozdziały znajdziecie tu >> http://skokizyciem.blogspot.com/
Moje będą tam do 6 reszta będzie dziełem Domi... 
Przepraszam ;c 
Lolkaaa

wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział 6

                                             *Perspektywa Maćka*
Obudził mnie hałas na korytarzu, było dość wcześnie, spojrzałem na
zegarek była dopiero 7;45, nie chciało mi sie wstawać z wygodnego lóżka, wiec
postanowiłem posłuchać sobie muzyki. W słuchawkach leciała ulubiona piosenka, a
po mojej głowie krążyły różne myśli, rozmyślałem nad tym co wczoraj się
wydarzyło, Spojrzałem na śpiącą Lenę, spala sobie smacznie. Wyglądała jak
anioł, dopiero teraz dostrzegłem jej piękno. Zaburczało mi w brzuchu, zrobiłem
się głodny, zwlokłem sie z łóżka i poszedłem do łazienki, szybki
prysznic i powolnym krokiem zeszedłem na dół. Stołówka o tej godzinie była
pusta, cześć naszej ekipy pewnie smacznie spala ze swoimi wybrankami
serca.
Nabrałem sobie jedzenie na śnieżno biały talerzyk i zacząłem
konsumować śniadanie. Szybko zjadłem posiłek, idąc na górę w hotelowym holu
spotkałem Piotrka który właśnie szedł na śniadanie, zamieniłem z nim kilka
słów i udałem sie do pokoju. Zastałem tam Lenę nucącą sobie pod nosem jakąś
piosenkę, wyglądała nieziemsko, miała na sobie zwiewna kwiecistą sukienkę,
włosy upięte w kok.
-Bardzo ładnie dzisiaj wyglądasz.
-Dziękuję bardzo za komplement.-Dziewczyna posłała mi promienny uśmiech. -Nie wiedziałam, że z Ciebie taki ranny ptaszek.
-Jakieś hałasy obudziły mnie na korytarzu i nie mogłem już usnąć. –Zrobiłem kwaśną minę.
-Jestem strasznie głodna, idę na śniadanie.
 -Ja już jadłem, ale życzę smacznego.- Posłałem dziewczynie uśmiech.
-Dziękuję- Powiedziała Lena i wyszła z pokoju.
Nie marnując czasu zaścieliłem swoje lóżko, włączyłem komputer i zacząłem przeglądać Internet. Po pewnym czasie do pokoju weszła uśmiechnięta od ucha do ucha Lena.
-Jest taka piękna pogoda, może wybierzemy się na spacer?- Spytała.
-Dobry pomysł, to co zbieramy się?- Chętnie przystałem na jej propozycję.
-tak tylko wezmę okulary przeciw słonecznę.
Idąc na spacer spotkaliśmy Natalie, która to udawała, że nas nie widzi. Podczas drogi do miasta rozmawialiśmy o Leny pracy i mojej pasji, którą można nazwać miłością. Szliśmy wolnym krokiem robiąc sobie pamiątkowe zdjęcia. W koncu dotarliśmy do miasta udaliśmy się do kawiarni na lody i ciastko.
-Maciek co tak naprawdę łaczyło Cię z Natalia?
-Lena nie mam ochoty o tym rozmawiać, ale wiem że była to głupia miłość i to nie miało przyszłości.
-Dobrze skoro nie chcesz o tym rozmawiać, rozumie Ciebie.
 W ciszy konsumowaliśmy naprawdę pyszne lody.
-Maciek chyba będzie padało zbierajmy się,- Powiedziała Lena przyglądając się niebu.
-Chyba masz racje to chodźmy.
Ruszyliśmy w powrotna drogę w dość szybkim tempie, już po 10 minutach byliśmy w hotelu. Zegarki pokazywały godzinę 18, trochę się zasiedzieliśmy. Nie byliśmy głodni, więc nie zeszliśmy na dół na kolacje.
-Lena co powiesz na to abyśmy obejrzeli wspólnie film?- Spytałem przeglądając jakie mam filmy na laptopie.
-Świetny pomysł, to ja się trochę odświeżę i zaraz zaczynamy seans filmowy. –Rzuciła dziewczyna udając się do łazienki.
W tym czasie na zewnątrz rozpętała się burza. Na hotelowym korytarzu pojawiali się turyści, zrobiło się głośno, gdyż chyba wszystkim burza pokrzyżowała plany.
Po kilkunastu minutach Lena wyszła z łazienki, w całym pokoju było czuć cytrynowy balsam do ciała należący do dziewczyny.
-Chyba nici z tego filmu, na polu rozpętała się nie zła burza- Powiedziałem z krzywym uśmiechem.
-Chyba tak.- Rzuciła dziewczyna z dość niewyraźną miną. – To ja chyba się położę- Moja towarzyszka po chwili leżała w łóżku owinięta kołdrą aż po sam czubek głowy.
Ja nie mając co robić zacząłem czytać książkę, po chwili ciszę przerwał dzwoniący telefon Leny.
-Nie tato wszystko ok.
-
-Nie na pewno, jestem już duża.
-
-Tak, wiem, wiem jak coś to pokój 328.
-
-Pa, też cię kocham-Powiedziała dziewczyna odkładając telefon, nie wiele rozumiałem o co chodziło trenerowi, a prywatnie jej ojcu, ale postanowiłem nie pytać.
Burza nie ustąpiła, a wręcz odwrotnie na polu rozpętało się małe piekiełko.
-Maciek- Doszedł do mnie cichy szept Leny, która to wciąż była przykryta po sam czubek głowy.
-Słucham?- Spytałem odkładając książkę i siadając na łóżku.
-Nie nic, nie ważne- Rzuciła jakby speszona.
-Nie bój się, przecież ja nie gryzę. –Rzuciłem z uśmiechem przesiadając się na jej łóżko.
-Zamknij drzwi na klucz- Rzuciła wychylając się z nad kołdry.
-Co? –Spytałem z zdziwiony.
-No bo ja się boję strasznie burzy... I jak są drzwi zamknięte i jestem pod kołdrą to mniej panikuję
-Yyy spoko- Rzuciłem wciąż będąc w szoku, a dziewczyna spłonęłam rumieńcem i znów schowała się pod kołdrą.
Nie wiedziałem jak się zachować, chciałem jej pomóc by mniej się bała, ale nie widziałem jak... Po chwili po pokoju i jak podejrzewam całym hotelu rozbrzmiewał się huk i trzask łamiącego się od uderzenia piorunu pobliskiego drzewa. Lena w tej chwili gwałtownie się poruszyła i jeszcze bardziej nakryła się kołdrą.

-Nie bój się to tylko burza- Powiedziałem ponownie siadając na jej łóżku.
-Łatwo Ci mówić...-Rzuciła dziewczyna.
-Maciek?- Spytała Lena wychylając się z pod kołdry.
-Hym?
-Przytulisz mnie?
-No pewnie.- Po chwili leżałem tuląc i głaskając Lenkę po plecach, ale to nic nie pomagało, dziewczyna wciąż była wystraszona, a to co się działo na polu nie pomagało.
-Wiesz co trochę nie wygodnie mi, może przysuniemy łóżka? W tedy będzie więcej miejsca, bo tak to cieśnimy się...
-Dobra, tylko szybko proszę- Powiedziała wstając.
Po chwili łóżka zostały z sunięte a nam od razu było wygodniej.
Po około 15 minutach burza ustąpiła, a my postanowiliśmy oglądnąć film. Padło na kiler „Chłopaki nie płaczą” mino, że widziałem to z milion razy zawsze oglądałem go z wielką chęcią.
Pod koniec filmu Lena przysnęła, a ja postanowiłem oglądnąć go do końca. Gdy film się skończył a laptop leżał na swoim miejscu postanowiłem obudzić Lenę.
-Lenka wstawaj.
-Co? Co się stało?- Spytała przecierając oczy.
- Usnęłaś.-Powiedziałem wciąż leząc.
-Przepraszam, już wstaję
-Nic się nie stało przecież!- Powiedziałem śmiejąc się.
-Maciek... Przepraszam, za tą panikę pod czas burzy i wgl...-Powiedziała, że spuszczoną głową.
-Ej ale nie masz za co!
-Ale i tak mi głupio...
-To buziak w policzek i sprawia załatwiona!- A co jak szaleć to szaleć!
-Haha- Po chwili usta dziewczyny znalazły się na moim prawym poliku, nie wiem co we mnie wstąpiło, ale gwałtownie wpiłem się w usta dziewczyny, ona na początku była zaskoczona, ale po chwili zaczęła oddawać pocałunki. Moje ręce błądziły po Leny ciele, tak samo jak jej. Po chwili nie miała ona na sobie koszulki a ja skrzętnie badałem ustami jej szyję i obojczyk, moja koszulka po chwili też wylądowała na ziemi.

                                        *Perspektywa Leny*
Nie wiem co w nas wstąpiło, na początku byłam zaskoczona, ale po chwili zaczęłam odwzajemniać pocałunki Maćka. Jego zwinne rękę właśnie pozbawiały mnie spodenek, a ja też dzielnie majstrowałam przy jego pasku. Po chwili zostaliśmy w bieliźnie, Maciek po chwili pozbył się też mojego stanika, i zajął się pieszczeniem moich piersi, a ja wciąż badałam jego umięśniony tors i plecy. Po chwili poczułam palce Maćka pod gumką moich fioletowych fig, które to zaraz podzieliły losy naszego odzienia. Ja za pomocą nóg ściągnęłam z Maćka jego bokserki, byliśmy nadzy, pogrążeni w żądzy i spragnieni swoich ciał. Maciek składał pocałunki na każdym zakamarku mojego ciała, a ja skrzętnie badałam jego smukła sylwetkę, po chwili poczułam ja we mnie wchodzi, jego ruchy były delikatne, chłopak po chwili przyspieszył tempo, w pokoju roznosiły się tylko tłumione przez usta chłopaka moje jęki. Po chwili biodra Maćka zostały lekko zarzucone w bok, ale on nie przestawał po chwili i ja poczuła go w sobie. Chłopak opad na materac ciężko dysząc. W pokoju można było usłyszeć tylko nasze wciąż intensywne oddechy. Po pewnym czasie nasze oddechy się unormowały, a my tkwiliśmy w tuleni w siebie wciąż darząc się pocałunkami.
Koło godziny 3 nad ranem usnęłam.
                                               *Perspektywa Maćka*

Lenka od jakiś 10 minut śpi, a ja jakoś nie mogę, boję się że Lena jutro będzie żałować, a może i jeszcze stwierdzi że wykorzystałem jej chwilę słabości? Z głową pełną złych myśli wreszcie usnąłem.


                                                                                                                                  
Przepraszam, że w niedziele nie było rozdziału, ale moja wena poszła się.... no tak,że ten xd
Ale na szczęście przyszła mi z pomocą Dominika! Czytelniczka tego bloga;) Tak więc połowa rozdziału jest jej a 2 połowa moja :> Bardzo,ale to bardzo chciałabym jej tu podziękować! Domi wiem,że to czytasz! Skarbię dziękuję! Gdyby nie ty nie było by tego rozdziału!! Dziękuję jeszcze raz!:*
I jak podoba się ten rozdział? :D Trochę dłuższy<taka mała rekompensata > :) Co o ni sądzicie? Jest sens pisać? 
Buziaki i mam nadzieję ,że do zobaczenia w niedzielę Lolkaa:)
Buziaki Domi!:***

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 5

Gdy pokój był w miarę ogarnięty, udałam się do pokoju 307 zobaczyć jak idzie pakowanie Maćkowi. Idąc tam modliłam się, żeby nie spotkać tam Natalii, jakoś nie chciałam konfrontacji z nią.
Zapukałam a po chwili usłyszałam „Proszę” i weszłam do pokoju, gdzie Maciek kończył pakowanie walizki.
-I jak idzie?- Spytałam biorąc do ręki koszulkę i składając ją, by po chwili złożyć ją do Maćkowej walizki.
-Dobrze, mam nadzieję, że zdążymy przed przyjściem tej wariatki, nie chce znowu się z nią kłócić i słuchać jej opowiastek jak bardzo żałuję.
-No to do roboty! Co Ci jeszcze pomóc?
-Mogłabyś mi przynieś z łazienki kosmetyczkę?- Spytał Maciek pakując laptopa.
-Nie ma sprawy.
Gdy wkładałam do kosmetyczki żel pod prysznic usłyszałam charakterystyczne strzelenie drzwiami, co źle wróżyło. Tak jak się spodziewałam po chwili w całym pomieszczeniu roznosiły się krzyki.  Kosmetyczka była już spakowana, więc siedzieć tu nie będę i ukrywać się, chwyciłam ją w rękę i udałam się do pokoju.
- Maciek daj mi jeszcze jedną szansę proszę Cię!!!-Krzyczała Natalia.
Hahahha czemu ty chcesz dać szansę?- Spytał rozwścieczony Kot.
-A ta to kto?!- Uhu chyba zostałam zauważona przez niejaką Natalię.
-Yy to jest Lena, moja dziewczyna- Maciek podszedł do mnie i pocałował mnie. Nie wiedziałam za bardzo co się dzieję, ale po chwili zrozumiałam co to Kocisko wymyśliło.
-No tak, kochanie a kim jest ta dziewczyna?- Spytałam będąc wciąż wtulona w klatkę piersiową Maćka.
-Skarbie to nikt ważny, taka stara znajoma- Powiedział Maciek i dał mi całusa w czoło.
-Jaka stara znajoma?! Już masz nową?! Jestem jego byłą dziewczyną!!! A on Cię okłamuję!!- Krzyczała wściekła Natalia.
-Aaa no tak Maciek coś tam kiedyś wspominał o jakiejś pomyłce czy tam chwili słabości czy coś-Powiedziałam pełna znudzenia, a Maciek ledwo powstrzymywał się od śmiechu.
-Wy, wy!! A idźcie sobie!! A Maciek dla twojej wiadomości pamiętasz mój nagły wyjazd do Niemiec?! No pewnie musisz pamiętać powiedziałam Ci, że mam jakieś szkolenie czy coś... No to w tedy byłam w ciąży z tobą!! Ale nie chciałam bachora i usunęłam.
-Kłamiesz?- Powiedział blady Maciek.
-Przecież u mnie w firmie nie ma szkoleń.-Rzuciła Natalia.
-Kotuś chodźmy już –Powiedziałam ciągnąc Maćka za rękę, on tylko chwycił walizkę i torbę z laptopem i wyszliśmy.
Całą drogę do mojego, tfu naszego pokoju milczeliśmy, dobrze wiedziałam, że on potrzebuję chwili żeby się uspokoić i wszystko powoli „przetrawić”. Gdy dotarliśmy na miejsce Maciek niechlujnie położył torby i rzucił się na łóżko.
-Maciek jak chcesz to ja wyjdę, będziesz miał chwilę dla siebie i to sobie na spokojnie przemyślisz.-Powiedziałam nie pewnie.
-Nie zostań. Czemu ona to zrobiła? Czemu ona zabiła nie winną istotę? Ja bym jej pomógł, nie mówię że bylibyśmy razem ,ale miałabym kontakt z dzieckiem...
-Maciek nie wiem co Ci powiedzieć. –Powiedziałam siadając na łóżku i przytulając Kota.
-Nic Lena ty i tak wystarczająco mi pomogłaś przygarniając mnie tu i przepraszam za tą dziewczynę noi ten pocałunek.
-Nic się niestało. Maciek może ty idź teraz do łazienki się odświeżyć, potem pogadamy.-Wiedziałam, że dla Maćka ta sytuacja jest „świeża” i nie ma co na razie nad miernie o niej rozmawiać, dopiero jak on sobie to wszystko usposobi będzie można próbować rozmawiać na tak wrażliwy temat.
-A ty? Dziewczyną się ustępuję, a po za tym to ja wpierniczyłem Ci się do pokoju.-Rzucił Kot.
-Ty idź pierwszy bo mi to chwilę zejdzie i bez gadania!

Maniek już nic nie powiedział tylko chwycił potrzebne mu rzeczy z torby i poszedł do łazienki, a ja zajęłam się przesunięciem jego walizki pod ścianę bo stała na samym środku pokoju. Gdy Maciek był w łazience ja przygotowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy, by zając łazienkę zaraz po nim i tak się właśnie stało. Wzięłam szybki prysznic i po wcześniejszym osuszeniu ciała śnieżnobiałym ręcznikiem zajęłam się rozczesywaniem włosów, a później wtarłam w ciało cytrynowy balsam, gotowa do spania wyszłam z łazienki. W pokoju panował pól mrok, na łóżku przeznaczonym dla mojego nowego współlokatora spał rozwalony na wszelkie możliwe sposoby Kot, przykryłam go kołdrą, która to wcześniej leżała nieznanym mi sposobem na ziemi i sama udałam się spać.
                                                                                                                                                                  
Jest to pierwszy rozdział z którego jestem zadowolona co napawa mnie optymizmem :> Bałam się,że sobie nie poradzę w tej tematyce, ale mam nadzieję ,że z rozdziału na rozdział będzie lepiej ;)
Tak jak już ostatnio inf. rozdziały będą publikowane co niedzielę!! :)
A noi najważniejsze! Informuję na tt. i blogach ewentualnie przez e-maila :P Więc jeśli chcesz bym Cię informowała napisz pod tym rozdziałem:>
Do następnej niedzieli Lolkaa:)

czwartek, 3 kwietnia 2014

Rozdział 4

Zapukałam, ale odpowiedziała mi głucha cisza, więc lekko pociągnęłam za klamkę i nagle drzwi stawiły mi opór, nikogo nie było. Zrezygnowana udałam się do siebie, gdzie wzięłam szybki prysznic i udałam się na zwiedzanie miasta. Ankara naprawdę była pięknym miastem, choć chwilami było mi szkoda tamtejszych ludzi. Koło godziny 14 rozdzwonił się mój telefon, na którym widniał napis „tata”, po krótkiej rozmowie okazało się, że martwi się i że zaraz wszyscy schodzą na obiad,  więc mam się pojawić jak najszybciej. Po zakończeniu rozmowy szybko udałam się w stronę hotelu, gdy już dotarłam na miejsce okazało się , że wszyscy są już na dole i jedzą obiad. Gdy nałożyłam sobie wszystkie smakołyki na talerz dosiadłam się do chłopców.
-Gdzie to się było?- Spytał Dawid, który to zaraz po tym zajął się pakowaniem do swoich ust ogromnej ilości sałaty.
-A tu i ówdzie, ogólnie miasto zwiedziałam. A u was jak? Wszystko dobrze?- W końcu po coś tu przyjechałam i  trzeba zacząć być Panią psycholog.
-Hhehhe dobrze, nawet naszemu Mańkowi się humor poprawił hehe,ale to dlatego że pewnie dowiedział się ,że dziś mamy na wieczór zaplanowany basen hehehe ładne widoczki będą Lenka hhehe.
-A skąd ta pewność, że pójdę?- Spytałam.
-Eee heheh no bo jak nie to my Cię tam siłą zaciągniemy hehehe.
-Ta i może jeszcze założycie za mnie strój kąpielowy?
-Hheeh no wiesz jak nie bo jak by moja Justyna się dowiedziała to hehe bum i nima Pietera hehe.
-Niestety ,ale was zmartwię nie wybieram się, a na miejscu żony zrobiłabym to samo-Powiedziałam śmiejąc się.
-Ej no czemu?- Spytał z smutną miną Klimek.
-Bo mam inne rzeczy na głowie, właśnie Maciek mógłbyś wpaść do Mniewo tym basenie? -Spytałam konsumując swój obiad.
-Yy spoko.
Po zjedzonym obiedzie wszyscy udali się na basen. Ja postanowiłam z korzystać z wolnego czasu i rozpakować torbę z laptopem i posprawdzać wszelkie portale społecznościowe.  Gdy właśnie odpisywałam mojej przyjaciółce po całym pokoju rozniosło się pukanie do  drzwi , za których to po chwili wyłonił się Maciek.
-Jestem tak jak kazałaś-Powiedział skoczek.
-Musimy pogadać-Powiedziałam zamykając klapę laptopa i wskazując na łóżko, żeby usiadł.
-Mam się bać?- Chłopak zaczął się śmiać.
-Aż taka straszna jestem? Myślę, że nie musisz się bać.
-No dobra to o czym chciałaś, że mną pogadać?-
-Dziś przed południem był u mnie Piotrek, martwi się o Ciebie, nawet byłam u Ciebie ,ale nikogo nie zastałam, czy coś się dzieję?- Spytałam jak „rasowy” psycholog.
-Czemu on musi tak dużo peplać? Nic się nie dzieję, po prostu zdenerwowałem się...
-Maciek, ale nie rozumiesz , że jak się wygadasz będzie Ci lepiej? Wiesz po co tu jestem? Po to by wam pomagać!
-A co ja mam Ci powiedzieć?
-Może co Cię tak zdenerwowało?
-Natalia...
-Natalia to twoja dziewczyna tak?- Spytałam nie pewnie
-Była... Jak wiesz jutro mają do nas przylecieć żony, narzeczone, dziewczyny, noi Ewa nie wiedziała, że się rozstaliśmy bo Natalia coś tam jej nagadała, że wróciliśmy do siebie i wgl noi jej też zarezerwowała bilet i pokój w hotelu.
-Rozumiem ,że ty nie chcesz, żeby tu była?
-A po co ma tu przyjeżdżać?  Po to by znowu ciągnęła ode mnie pieniądze i wychwalała się swoim psiapsiułą, że wyrwała skoczka?- Spytał Maciek z smutną miną.
-Wiesz co mogłabym Cię pocieszać i mówić, że będzie lepiej, ale nie widzę sensu to może Ci każdy powiedzieć... Wiesz co? W liceum miałam chłopaka, byłam z nim 3 lata, miłość na zabój, miała być do grobowej deski... No właśnie miała, pod koniec 3 liceum, gdy dowiedziałam się, że mama jest chora zostawił mnie... Pewnie zastanawiasz się czemu ? Bo opiekowałam się matką i nie miałam już czasu dla niego, podobno i zmieniłam się... Ale kto by się nie zmienił jak by się dowiedział, że twoja matka ma złośliwy nowotwór w mózgu i zostało jej góra 2 lata życia? No właśnie... Ojca nie znałam, dopiero później ciocia mi go „przedstawiła” i wiesz co ? Po mimo , że on w tak ciężkiej chwili dla mnie zostawił mnie, nie żałuję widocznie dupek nie zasługiwał na mnie, ale wiesz ? Cieszę się z tych 3 lat razem z tych cudownym chwil, mimo , że później tak mnie skrzywdził... I tak też jest z Natalią, skrzywdziła Cię, ale musiałeś ją kochać skoro się z nią związałeś , a więc i przeżyliście wiele pięknych chwil i to właśnie je powinieneś pamiętać, a co do jutrzejszego jej przyjazdu  pogadają z nią! Wytłumacz jej wszystko i będzie dobrze- Na koniec mojego monologu posłałam chłopakowi promienny uśmiech.
-Ja, ja nie wiedziałem przykro mi Lena...
-Już dawno się z tym pogodziłam, ale jesteśmy my tu nie po to by gadać o mnie, ale by zaradzić twoim problemom.
- Jutro z nią pogadam i tyle-Maciek posłał mi promienny uśmiech
-I tak trzymać!
Jeszcze chwilę że sobą pogadaliśmy i zeszliśmy na kolację. Po kolacji każdy poszedł do swoich pokoi, a ja z racji tego, że byłam zmęczona wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.
Gdy się obudziłam zegar wskazywał godzinę 13 to sobie pospałam pomyślałam i chwytając świerze ciuchy i bieliznę udałam się do łazienki. Po krótkich ogarnięciu się zeszłam na dół na obiad, gdzie poznałam wszystkie żony i dziewczyny skoczków, każda z nich okazała się bardzo miła i od razu stwierdziłyśmy, że później idziemy na zakupy.
-A gdzie Maciek?- Spytałam jedząc przepyszny obiad.
-Kłóci się,  to znaczy rozmawia a raczej próbuję z Natalia u nich w pokoju-Powiedział Dawid.
-A bo nasza Lenka nie wie hehe Lenka jakbyś mnie szukała czy coś to, jestem z Justyną w 310hehe bo jak dziewczyny przyjeżdżają to robimy małą zamiankę, żeby każdy był z ukochaną w pokoju hehe, ale nasz Maniek mało z tego zadowolony jest hehe.- Powiedział Żyła.
Po obiedzie udałam się z Ewą-żoną Kamila, Justyną-żoną Piotrka, Martą-narzeczoną Dawida i Eweliną-dziewczyną Klimka na zakupy. Dziewczyny były genialne!! Po długich i męczących zakupach udałyśmy się hotelu, gdzie potem zeszłyśmy na kolację.
Gdy jadłam kolację do stołówki zszedł wściekły jak osa Maciek, który to niechlujnie nałożył sobie jedzenie na talerz i zaczął jeść.
-Maciek no ja nic nie mogę zrobić słyszałeś co mówiła recepcjonistka, nie ma wolnych pokoi, musisz jakoś ten tydzień wytrzymać z nią-Powiedział mój tato.
-To ja już wolę iść pod most.-Rzucił wściekły Kot.
-To idź do Lenki przecież ona jest sama a ma 2 heheh- Powiedział Piotrek.
-No właśnie Lena!!! – Maciek jakby się ożywił, a mnie lustrowały wzroki wszystkich obecnych przy stole.
-Jak dla mnie możesz u mnie spać.
-Jesteś genialna! Nigdy Ci tego nie zapomnę!!-Darł się Kot wyściskując mnie.
-Tylko mam nadzieję, że nie chrapiesz?- Spytałam
-Nie w tym mistrzem jest Piotrek-Powiedziała Justyna śmiejąc się.
-Ta jak zawsze wszystko na biednego Pietra-Rzekł obrażony Żyła.
Gdy kończyłam jeść do stołówki zeszła właśnie Natalia, tak przynajmniej poinformowała mnie Ewa. Dziewczyna była platynową blondynką o bardzo, ale to bardzo długich tipsach i dziwnej masce na twarzy, która była chyba makijażem. Ogólnie nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia.
Po kolacji udałam się do siebie by trochę ogarnąć w pokoju i 2 łóżko na którym to walało się kilka moich rzeczy, a od dziś będzie spał tu Kot.  


                                                                                                                                                                   
Rozdział pisany przez 3 dni z doskoku  dlatego jest taki ni jaki;/ Nie mam siły ani czasu,żeby po poprawiać błędy za co przepraszam! Rozdziały będą publikowane co niedzielę!! Tak więc zapraszam na następny już w tą niedzielę!! :) 
Proszę o kom. 
Buziaki Lolkaa:)

piątek, 28 marca 2014

Rozdział 3

O godzinie 2 zostałam brutalnie obudzona przez mojego tatę informującego mnie, że mam się zbierać. Wstając chwyciłam już wczoraj przygotowane ciuchy i z nimi udałam się do łazienki, gdy byłam już ubrana zaczęłam się malować, po założeniu przysłowiowej „tapety” schowałam do walizki kosmetyczkę i z walizka w dłoni starałam się jak najciszej zejść po schodach, tak by nie pobudzić reszty domowników. Na dole czekały na mnie kanapki przygotowane przez tatę i herbata.
-Za 10 minut wyjeżdżamy, ty tu sobie jedz a ja pójdę zadzwonić za ile minut będzie po nas bus-Powiedział mój tata.
-Dobra-Powiedziałam i dalej zajęłam się jedzeniem śniadania.
Po zjedzonym śniadaniu brudne naczynia odstawiłam do zlewu i poszłam ubierać buty i kurtkę, gdy już prawie byłam gotowa przyszedł tata.
-Dobrze, że jesteś już gotowa bo Grzesiek już jest busem a jeszcze musimy pod jechać po Kamila i Dawida.
-Tylko po nich jedziemy?- Spytałam.
-Tak, reszta przyjedzie 2 busem z Kacprem naszym serwismenem- Powiedział mój tata.
Tak jak mówił przed domem stał już pan Grzesiek, z którym już miałam okazję się poznać, tak więc po krótkim przywitaniu się mogliśmy jechać.
Po drodze zgarnęliśmy Kamila i Dawida, którzy to okazali się bardzo mili i od razu złapałam z nimi dobry kontakt.
-A co jeśli oni mnie nie polubią?- Zaczęłam lamentować, gdy już prawie dojeżdżaliśmy na lotnisko.
-Oj przestań polubią Cię! Tak jak my! –Powiedział Dawid.
-Polubią, polubią niech tylko spróbują nie-Kamil posłał mi pokrzepiający uśmiech.
Zaraz jak wysiedliśmy z busa moją walizkę przejął Dawid, pomimo moich sprzeciwów chłopak uparł się, że to właśnie on będzie niósł mój bagaz, bo jak stwierdził dla niego jako mężczyzny był by to wstyd jak by mi pozwolił nią nieść. Gdy weszliśmy na lotnisko Kamil poinformował mnie, że reszta chłopaków już jest, momentalnie mój humor uległ zmianie.
-Chłopaki chciałem wam kogoś przedstawić to jest Lena moja córka...Od dziś zaczyna u nas staż jako psycholog. –Rzekł mój tata.
-Pieter jestem hehe- Jak pierwszy odezwał się Żyła.
-Lena miło mi
Po chwili ustawiła się do mnie cała kolejka i wszyscy mi się po kolei przedstawiali. Muszę przyznać, że nie potrzebnie się bałam, chłopaki okazali się bardzo mili i od razu mnie zaakceptowali.
-Ja nie wiedziałem, że ty Łukasz masz córkę hehe- Powiedział jak zwykle rozbawiony Piotrek.
-Tak jakoś wyszło- Powiedział  mój tata.
Dokładnie o 5 wsiadaliśmy do samolotu, mi przypadło miejsce koło Maćka.
-To na którym roku tych studiów jesteś?- Jako pierwszy odezwał się Maciek.
-Na 2 dlatego potrzebowałam stażu jakiegoś-Uśmiechnęłam się do niego.
-Czyli co będziesz na nas eksperymentować?- Powiedział śmiejąc się mój towarzysz.
-Myślisz, że będzie aż tak źle?-
-Nie no żartowałem-Maciek dźgnął mnie między zebra.
Po chwili usłyszeliśmy głos pilota informujący, że zaraz startujemy. Prawie cały samolot spał, ale to nic dziwnego było przecież po 5...
Chyba usnęłam bo zostałam obudzona przez Maćka, jak się dowiedziałam jest już  po 10 i zaraz lądujemy.
Po odebraniu bagaży mój zaraz trafił do Dawida.
-Ale się wyspałem- Powiedział Klimek
-Ja tak samo hehhe. A wy spaliście coś?- Spytał Piotrek.
-Ja spałam, a Maciek to nie wiem-Rzuciłam
Z lotniska zostaliśmy zawiezieni do hotelu, gdzie każdemu przydzielali pokój. Chłopaki mieli dwójki a ja jako, że byłam jedyną dziewczyną dostałam pokój jedno osobowy. Musze przyznać, że mój pokój był bardzo ładny i w bardzo nowoczesnym stylu urządzony. Po chwili po moim pokoju rozniosło się pukanie
-Hhehe można?- Spytał Piotrek.
-Tak,tak wchodź-Rzuciłam
-Bo jest sprawa hehe
-Słucham-Posłałam w jego stronę pokrzepiający uśmiech.
-Bo do Maćka przed chwilą ktoś zadzwonił i od tej rozmowy się rzuca... Noi mogłabyś z nim pogadać, bo wiesz jesteś Panią psycholog, a ja znam go długo hehe, ale nie wiem jak z nim w takiej sytułacji gadać, bo ciągle się drze a widać ,że Ciebie polubił i jesteś dziewczyną więc tak łatwo Ci się nie oberwie hehe.
-A myślisz, że to dobry pomysł?- Spytałam nie pewnie
-Tak Pani psycholog hehe
-No dobra idę! 307 dobrze pamiętam?
-Tak, ty idź a ja sobie pójdę do Dawida i Klimka posiedzieć –Powiedział Piotrek i wyszedł.
A ja udałam się do pokoju 307 by porozmawiać z niejakim Maciejem K.

Zapukałam, ale odpowiedziała mi głucha cisza, więc lekko pociągnęłam za klamkę i...


                                                                                                                                                                 
Rozdział taki ni jaki;/ Ogólnie nie podoba mi się:x Ale zdaję sobie sprawę i mam nadzieję,że wy też,że jest to początek a początki są trudne i od razu nie będzie jakiś mega śmiesznych czy big lovelaskich scen... Musicie być cierpliwi ;_)
Proszę o komentarz,gdyż jest to początek a chce wiedzieć czy mam dla kogo pisać...
Buziaki Lolkaa:*                                                      

środa, 26 marca 2014

Rozdział 2

2 tygodnie minęły jak z bicza strzelił. W ciągu mojego wolnego odwiedziłam kilku znajomych, z którymi to potem wyjechałam na spontaniczne „wakacje” nad  Mazury. Pomimo tak krótkich „wakacji” zabawa była szampańska! Niestety to co dobre szybko się kończy i już po 4 dniach musiałam wracać do Zakopanego życząc moim znajomych dalszej miłej zabawy. Do Zakopanego dotarłam o 3 nad ranem, zmęczona wypakowałam walizkę z samochodu i jak najciszej się tylko da starałam się otworzyć drzwi kluczem, które to po chwili uległy i mogłam wejść do domu. Tata i Basia spali tak jak i Marcin-mój przyrodni brat, więc delikatnie zdjęłam buty i starając się być jak najciszej wraz z walizką udałam się do góry-do mojego pokoju. Była tak zmęczona, że nawet nie miałam siły brać kąpieli, więc tylko przebrałam się w coś luźniejszego i zmęczona opadłam na łóżko, w którym to zaraz oddałam się w błogi stan jakim był sen. Rano koło 8 obudziła mnie Basia informując, że śniadanie już czeka, tak więc nie chcąc jej robić przykrości szybko zwlekłam się z łóżka i z wcześniej wyjętymi z szafy ciuchami udałam się do łazienki, gdzie wzięłam szybko prysznic, ubrałam się i umalowałam wcześniej biorąc z jeszcze nie rozpakowanej torby kosmetyczkę, całkiem gotowa zeszłam na dół. Na dole wszyscy już kończyli śniadanie, tak jak się tego spodziewałam.
-O której wróciłaś?- Spytała Basia kiedy to nalewałam sobie herbaty do kubka.
-Coś po 3- Powiedziałam siadając do stołu.
-To może ja nie potrzebnie Cię budziłam? Ja to nigdy nie pomyślę, przecież ty zmęczona jesteś a ja Cię budzę tak rano... Teraz będziesz chodzić niewyspana- Basia jak zwykle wszystko ogromnie przezywała.
-Spokojnie Basiu, wyspałam się, to dobrze że mnie obudziłaś po pewnie bym całe życie przespała-Powiedziałam posyłając jej pokrzepiający uśmiech.
-A właśnie Lenka jutro o 5 rano mamy samolot do Turcji, więc tak gdzieś o 3 pasuję nam wyjechać żeby spokojnie zdążyć na lotnisko. –Powiedział mój tata wkładając talerz do zlewu.
-Dobra nie ma sprawy-Uśmiechnęłam się-Nie ma jak to zacząć pracę od wakacji w Turcji- Mówiąc to zrobiłam mega wyszczerz.
-Córeczko ale pamiętasz, że po mimo że mają być to wakacje ty wciąż będziesz w pracy? Masz ich obserwować, poznawać,  rozmawiać z nimi tak by nabrali do Ciebie zaufania i wiedzieli, że gdyby coś to mają do Ciebie jako psychologa iść.
-Tato, ale ja to wiem-Jęknęłam.
-Oj dobra, dobra powtórzyć nie zaszkodzi. Kochani ja jeszcze jadę załatwić parę spraw, a ty Lena już zaczynaj się powoli pakować, bo jeśli chcesz się wyspać to musisz się dziś wcześnie położyć-Powiedział mój tata.
-Tak jest Panie trenerze!-Powiedziałam gwałtownie podnosząc się z krzesła i salutując co wywołało u reszty domowników salwę śmiechu.

Po śniadaniu pomogłam Basi w posprzątaniu po nim, Marcin gdzieś poszedł, a tata pojechał załatwiać coś. Ja zaraz po tym udałam się do góry gdzie nastawiłam swoje brudne ciuchy i korzystając z chwili wolnego zaczęłam odwiedzać wszelakie portale, na których miałam konta. Gdy sprawdzałam co dzieję się na fejsie wyświetliło mi się, że Amelia-moja przyjaciółka jest dostępna na skypie, nie wiele myśląc zadzwoniłam do niej i tak minęła mi kolejna godzina. Muszę przyznać, że tęsknie za Ami- tak właśnie nazywam moją przyjaciółkę, Ami wyjechała do Hiszpanii na roczny staż i mimo, że nie ma jej w Polsce 2 miesiąc ja już cholernie tęsknie i nie mogę się doczekać jej powrotu. Kiedy wreszcie skończyłyśmy rozmawiać poszłam wyjąc ciuchy z pralki, które to zaraz włożyłam do suszarki,  ponieważ niektóre z nich chciałam zabrać na wyjazd. Ciuchy się suszyły. A ja zajęłam się pakowaniem rzeczy, gdy kończyłam pakowanie suszarka zaczęła wydawać charakterystyczny dźwięk informujący, że skończyła suszyć, tak więc wyjęłam z niej ciuchy i niektóre z nich wpakowałam do już prawie wypełnionej po brzegi walizki. Gdy walizka była już całkowicie spakowana, postanowiłam wyjść na spacer, na polu było całkiem ciepło, gdyż termometr wskazywał 18 stopni, tak więc ubrałam tylko moje ukochane czarne trampki a na wierzch przyrzuciłam bluzę. Nogi same poniosły mnie pod skocznie, aktualnie odbywał się pod nią trening młodzików, którzy z zapałem słuchali trenera i posłusznie wykonywali jego polecenia. Koło godziny 15 byłam już w domu, gdzie na mnie czekał ciepły obiad i informacja ,że wszyscy pojechali na zakupy bo tata chce sobie coś jeszcze kupić przed wyjazdem i że będą wieczorem. Obiad był pyszny! Muszę przyznać, że Basia naprawdę gotuję cudownie! Po zjedzonym obiedzie udałam się na górę gdzie położyłam się do łóżka, gdyż mała ilość snu dzisiejszej nocy zaczęła dawać o sobie znać. Obudziły mnie jakieś szmery na dole, zegar wskazywał godzinę 19, po chwili wstałam z łóżka i zeszłam na dół by zobaczyć co tata sobie kupił i pomóc Basi przy robieniu kolacji. O 20 byliśmy już po kolacji, dziś z Basią miałyśmy „wolne” gdyż Panowie mieli dziś sprzątać po kolacji, tak więc Basia udała się czytać książkę, a ja postanowiłam wziąć długą relaksującą kąpiel. Z szafy wzięłam moją piżamę , w której skład wchodziły krótkie spodenki i rozciągnięty t-shirt z nadrukiem Batmana i udałam się do łazienki gdzie napuściłam całą wannę wodą i wlałam do niej różnych olejków zapachowych. Po wcześniejszym zmyciu makijażu i ściągnięciu ubrań weszłam do wanny, w której delektowałam się ciszą i spokojem, który zawsze pomagał mi się odprężyć i dawał mi czas na różne rozmyślanie. Gdy woda była już zimna zdecydowałam  się wyjść z niej. Moje ciało wytarłam morelowym ręcznikiem, w które to potem w tarłam balsam truskawkowy, później rozczesałam i wysuszyłam włosy.  Przyznam się ,że coraz bardziej zaczęłam się denerwować, co jeśli sobie nie poradzę? Co jeśli oni będą bali mi się zaufać i nie przyjdą do mnie gdy coś będzie się działo?  Z takimi obawami kładłam się do łóżka jednak zmęczenie wygrało i usnęłam. 

                                                                                                                                                                  
Kochani mamy już 2 rozdział! 
Przyznam szczerzę,że nie podobał mi się 1 rozdział i stwierdziłam chyba,że taka tematyka bloga nie jest dla mnie... Ale gdy wczoraj weszłam i zobaczyłam 6 komentarzy postanowiłam jednak pisać dalej :> Wiem,że 6 to nie dużo,ale też nie mało jak na 1 tak krótki rozdział.... Mam nadzieję,że wybaczycie mi pewne nie dociągnięcia! Mam ogromną nadzieję,że z rozdziału na rozdział mój styl pisania będzie lepszy i będzie mi to szło coraz lepiej ;P
Kiedy będzie następny nie mogę na razie określić, ale myślę że nie długo podam dzień publikacji rozdziałów ;)
Buziaki Lolkaa:)

czwartek, 20 marca 2014

Rozdział 1

Może zacznijmy od początku! Mam na imię Lena mam 21 lat i jestem na 2 roku studiów,teraz niestety studiuję zaocznie co nie koniecznie jest dobre. Pewnie zastanawiacie się dlaczego tak jest? Otóż jakiś rok temu zmarła moja matka,gdy się o tym dowiedziałam byłam załamana,gdzieś jakieś 3 miesiące po tym zgłosiła się do mnie Kasia-najlepsza przyjaciółka mamy z jakimś facetem, po krótkiej rozmowie okazało się ,że Łukasz-tak mi się przedstawił, jest moim ojcem. Na początku wybuchłam gromkim śmiechem, było to dla mnie nie do pojęcia,byłam pewna że Kasia robi sobie ,że mnie żarty, nie mogłam uwierzyć,że Łukasz Kruczek mógłby być moim ojcem, nie on... Czemu matka miałaby mi tego nie powiedzieć? Po krótkiej rozmowie okazało się,że to jednak prawda... Jestem córką trenera Reprezentacji Polski w skokach narciarskich... Łukasz podobno wiedział o tym od dawna, ale,że był to romans mama postanowiła nie niszczyć mu życia i wychowywać mnie sama. Z Łukaszem-tak właśnie do niego się zwracam,gdyż stwierdziłam,że na słowo "tato" było już za późno, miałam bardzo dobry kontakt. Jego rodzina zaakceptowała mnie i jak się okazało Łukasz przyznał się Basi-jego żonie do romansu z moją mamą, ale nie powiedział jej o tym ,że ma córkę... Na szczęście teraz zdobył się na taką odwagę, tak więc oficjalnie zostałam już wkupiona w łaski rodziny. Na 2 roku studiów psychologicznych potrzebny jest półroczny staż, tak więc Łukasz jak się tylko o tym dowiedział zaraz porozmawiał z kim trzeba i znalazłam się w kadrze jako oficjalnym psycholog polskich skoczków! Przyznam się szczerzę,że znam każdego z nim z telewizji ale nie mieliśmy jeszcze okazji do poznania się osobiście. Za 2 tygodnie zaczynam staż gdyż chłopcy zaczynają przygotowania do nowego sezonu, z jednej strony ogromnie się cieszę,ale z drugiej boję się jak zareagują na to,że jestem córką Kruczka... No nic mi zostało tylko korzystać z moim 2 tygodni lenistwa i wypocząć jak tylko się da.

                                                                                                                                                                   
Może nie którzy z was znają mnie już z mojego poprzedniego opowiadania>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
 http://kissmelovevolleyball.blogspot.com/. Miałam szybko powrócić do pisania, ale jak widać trochę mi to zeszło... ;c Nie ukrywam,że moje pisanie nie jest jakieś fenomenalne, mam nadzieję,że to zrozumiecie, przecież każdy kiedyś zaczynał ;) Choć jak czytam pierwsze rozdziały na byłym blogu to sama widzę jakie są już postępy! Mam nadzieję,że wybaczycie mi pewne nie dociągnięcia...
Jeszcze nie wiem co ile będą dodawane rozdziały... W najbliższym czasie dam znać! ;)
Lolkaaa;)

niedziela, 19 stycznia 2014

BOHATEROWIE

Ona
Dziewczyna zakochana po uszy w sporcie, tak naprawdę mało jest dyscyplin sportu, których by nie oglądała i nie kibicowała im. Wybiera bardziej luźniejszy styl.

ON
Sportowiec, jak sam mówi nie ma czasu na miłość. Dla niego ważne są tylko zawody i zwycięstwa. Czy zmieni się to? Czy będzie dla niego równie coś ważnego? 
Ona 
Przyjaciółka Leny, tak samo jak ona po uszy siedzi w sporcie. Dziewczyny razem jeżdżą na mecze i kibicują swoim ulubionym drużyną. Ma swoje marzenia i ideały do, których za wszelką cenę dąży. 

On
Chłopak całkowicie oddany swojej pasji, która z czasem stała się jego pracą, to właśnie na skoki przeznacza większą część swojego życia. Ciągle dąży by być jeszcze lepszy w tym co robi. Czy i jego trafi strzała Amora? 

I inni